-Nie ma mowy.
-Ale dlaczego?
-Bo nie podoba mi się ten pomysł.
-Ale Zbyszek popatrz na to inaczej - zarobię trochę pieniędzy na nasz ślub, poznam nowych ludzi. No proszę Cię.
-Rób, co chcesz ale ja jestem temu przeciwny.
-A jeśli się zgodzę to odwołasz ślub?
-Co Ty gadasz?
-No, bo powiedziałeś, że jesteś przeciwny.
-Ale mi chodziło o to, że nie popieram tego pomysłu, ale decyzja należy do Ciebie. Dzwoń do tego reżysera i powiedz, że się zgadzasz.
-Naprawdę?
-A nie chcesz tego? Nie podoba mi się ten pomysł, ale zawsze Ci będę kibicował, tak jak Ty mi.
-Dziękuję! - przytuliłam się do niego.
Od miesiąca pracuję na planie filmowym. Podoba mi się aktorstwo, chociaż wszyscy wiedzą, że nie jestem profesjonalną aktorką. Nie jest łatwo. Wychodzę z domu rano o 6, a wracam najczęściej o 1 w nocy. Dziś na szczęście mam wolne. Wstaję o 9 i idę do kuchni. Bartman siedzi przy stole i je śniadanie.
-Ty nie masz dzisiaj treningu? - pytam i robię sobie kanapkę.
-Nie - odpowiada sucho. Odwracam się do niego.
-Coś się stało?
-Tak. Dowiedziałem się, że moja narzeczona nie dopilnowała wyboru zespołu na wesele i prawdopodobnie nasi goście będą tańczyli do przebojów puszczanych z radia.
O kurde! Na śmierć zapomniałam, że tydzień temu miałam się spotkać z przedstawicielami zespołów weselnych i wybrać ten, który mi przypadnie do gustu.
-Przepraszam Zbyszek, ale miałam ostatnio tyle na głowie...
-Mówiłem Ci, że przyjęcie tej cholernej roli to będzie zły pomysł.
-Oj, nie przesadzaj.
-Ja przesadzam? Gdy się budzę Ciebie już nie ma, wracam z treningu - Ciebie nie ma, kładę się spać - Ciebie nie ma. Pamiętałaś chociaż, żeby wybrać menu w restauracji? - spuściłam wzrok. - Tak myślałem. Czy Tobie w ogóle zależy na tym ślubie?
________________
Tak, wiem, wiem...
Powrót w bardzo marnym stylu... :(
Miałam ten rozdział już dawno napisany, ale nie miałam chęci, ani czasu, żeby go dodać. Zdradzę, że pomęczycie się ze mną jeszcze przez dokładnie 18 rozdziałów. Mam nadzieję, że przeżyjecie :D