środa, 6 listopada 2013

1 ucieczka

Głód. I nic więcej.  Jest ciężko. Cholernie ciężko. Całymi dniami stoję przy śmietnikach licząc, że ktoś wyrzuci tam resztki jedzenia. Ale tak się nie dzieje już od 2 dni. Czuję, jak powoli tracę siły. Boli mnie brzuch, kręci mi się w głowie. Nie wiem, skąd wziąć pożywienie. Siedzę przy grobie mamy i modlę się, żeby mi pomogła. Proszę chociaż o najmniejszy kawałek chleba, bułki, cokolwiek...
Wracam z cmentarza na dworzec. Nagle do głowy przychodzi mi szatański pomysł. Nie wiem, czy odważę się go wykonać. Ale pusty żołądek przypomina o sobie. Wchodzę do środka. Zauważam wysokiego mężczyznę. "Teraz albo nigdy" - myślę sobie. Podchodzę do niego. Z tylnej kieszeni wystaje portfel. Nie widzi mnie, czyta jakąś informację na tablicy ogłoszeń. Dzieli nas już tylko kilka centymetrów. Nie namyślając się długo łapię za portfel i uciekam.
-Hej! Wracaj! - krzyczy za mną.
Staram się biec najszybciej, jak potrafię. Niestety, on też jest szybki. Łapie mnie w pasie i unosi do góry. Odrywam się stopami od podłoża. Krzyczę, żeby mnie puścił. Wtedy stawia mnie z powrotem na ziemi. Chcę uciec, ale on trzyma mnie mocno za rękę.
-Oddawaj! - wyszarpuje mi portfel. - Jedziesz ze mną złodziejko. Przypilnuję, żeby wsadzili Cię do pierdla.
Do moich oczu napływają łzy. Brunet ciągnie mnie za sobą. Już się nie szarpie, bo wiem, że to nic nie da. Dochodzimy do jego samochodu. Otwiera drzwi i siłą wpycha mnie na miejsce pasażera. Uderzyłam głową o coś twardego. Po chwili mężczyzna zajmuje miejsce obok mnie.
-Zapinaj pasy. Nie mam zamiaru płacić mandat za takiego obdartusa.
Boli. Jego słowa cholernie mnie bolą. Ale co mogę na to poradzić? To nie moja wina, że jestem bezdomna...
Jedziemy już 10 minut. Nie wiem, gdzie chce mnie zabrać, do którego komisariatu zaprowadzić. Wiem jedno - to jest mój koniec. Siedzę skulona w fotelu i cały czas płaczę. Głowa boli mnie, jak cholera. Dotykam miejsca, gdzie się uderzyłam. Pod palcami czuję coś mokrego. Spoglądam na nie i widzę krew. Po kilkunastu minutach zatrzymujemy się przed budynkiem, na którym wisi tabliczka: KOMISARIAT POLICJI.
-Nie, proszę. Nie rób tego! - łapię go za rękę, ale on się wyszarpuje.
-Chciałaś mnie okraść!
-Ale nie okradłam. Proszę nie chcę iść do więzienia. Zrobię, co zechcesz.




_______________
W tym tygodniu postaram się jeszcze dodać kilka rozdziałów, bo nie będę chodzić do szkoły. Choróbsko :((
Miłego czytania!
Z pozdrowieniami atomowkawilk ;)

4 komentarze:

  1. Pierwsze spotkanie już mają za sobą ;) Szkoda tylko, że w takich okolicznościach ;< Czekam na kolejny! :) Powrotu do zdrowia życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To co napisze zabrzmi głupio, ale jakby trafiła za kratki, to chociaż miała co jeść, itp :D ale to tak w żartach tylko :D ja jestem zaintrygowana końcówką. Ciekawi mnie co Zbychu wymyśli. Pozdrawiam :) a i zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję :*
      Haha, szczerze nie zwróciłam na to uwagi, że miałaby co jeść :D

      Usuń